środa, 8 czerwca 2016

Wycieczka do Stonehenge

Wczoraj udało mi się zrealizować plan i wybrałem się na wycieczkę do Stonehenge.



Słuchaliście być może Tomasza opowiadającego o swoim rozczarowaniu z związku z wizytą w tym miejscu. Ja osobiście nie czułem się rozczarowany. Kamyczki wyglądały dokładnie tak jak na zdjęciach. Dostałem audio guide więc mogłem posłuchać na temat usytuowania i historii tego obiektu. Skorzystałem z wersji angielskiej, ale wersja w języku polskim też była dostępna.
Gość w swoim filmiku wspomina, że nic oprócz kamieni nie ma. Szczerze mówiąc nie wiem jak było wtedy.
                                                                    










Zauważyłem, że filmik opublikowany został ze trzy lata temu. Czyżby aż tak się zmieniło? Cały czas mowa o filmiku, który zamieściłem w poprzednim wpisie autortwa Tomasza z serii Życie w Anglii. Mówi, że brak tabliczek z informacjami. Tabliczek jest tyle, że trudno wszystkie przeczytać. Oto jedna z nich:



Jest też skromne muzeum. A w muzeum, między innymi, bardzo ciekawa prezentacja multimedialna. Ma się wrażenie, że stoi się w środku tej kamiennej konstrukcji a dookoła zachodzą zmiany atmosferyczne i historyczne. Fajny efekt. Obok mieści się duży sklep z pamiątkami gdzie uprzejme panie pytają, czy się podobało i w tym stylu zachowanie, że człowiek czuje się mile widziany. Jest gdzie pójść na kawę, kanapkę, winko, ciasteczko, na co tylko ma się ochotę. I Kochani. Zacznijmy żyć jak ludzie cywilizowani. Nie może być tak, że żal nam siedem funtów na wstęp. Seriously? W Anglii, nawet jeżeli masz najniżej płatną pracę, to jednak stać Cię na to i owo. Na pewno na więcej niż w Polsce. Zza płotu oglądać, zza płotu? Serio?

W oddzielnym wpisie przedstawię wspomniane muzeum i zamieszczę jeszcze parę fotek. Spędziłem tam ze dwie godzinki, ale to szczerze mówiąc za krótko. Warto zaplanować sobie więcej czasu. Nikt nas nie pogania. Warto to wszystko dokładnie przeczytać, obejrzeć, zastanowić się skąd te kamyczki i kto przytargał. Hipotez nie brakuje, nie wyłączając kosmicznych, ale nikt nie wie niczego na pewno.

O, i jeszcze te gawronki. Gawron po angielsku to rook. Zauważyłem, że tu gdzie mieszkam, zwierzęta mniej się boją ludzi. W zasadzie to w ogóle się nie boją. Mijam wczoraj kota, a kot ziewa, nie reaguje. Nie ucieka. Daje się pogłaskać. Na kaczki można w zasadzie byłoby nadepnąć, bo nie zejdą z drogi. Nie boją się. A co to oznacza? A to oznacza, że ludzie tutaj mieszkający lubią te zwierzątka i ich nie płoszą, nie rzucają w nie niczym, nie kopią, ale dokarmiają.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz